Dodana: 3 listopad 2016 11:21

Zmodyfikowana: 3 listopad 2016 11:21

„To, co nie umiera, nie żyje”. Stowarzyszenie Edukacji Kulturalnej WIDOK zaprasza do Galerii Arsenał w Białymstoku na wystawę

„Zwyczajna” śmierć jest coraz mniej obecna w kulturze. Ludzie nie umierają w obecności rodziny, lecz na oddziałach szpitalnych, trumna ze zmarłym nie stoi już trzy dni w domu, lecz bliscy odwiedzają zmarłego w kaplicy. Według antropolog kultury, Joanny Tokarskiej-Bakir: „Dzisiejsza kultura ze swoim kultem młodości, bodaj nieśmiertelności, boi się śmierci jak diabeł święconej wody (...) Świat, który nie wierzy już w żadną prawdę, który ma wszystko za maskę i pozór, przed tą najbardziej nieuchronną z prawd broni się jak może”.

Ilustracja do artykułu AUGUSTIS_boleslaw_01.jpg

Stowarzyszenie Edukacji Kulturalnej WIDOK zaprasza więc do Galerii Arsenał w Białymstoku na wystawę „To, co nie umiera, nie żyje”, na której prezentowane będą archiwalne, dotąd nie publikowane fotografie pogrzebowe z terenów północno-wschodniej Polski. Archiwalne, nie tylko dlatego, że wykonane zostały przed, albo zaraz po II wojnie, ale też dlatego, że dziś prawie nikt nie robi już zdjęć zmarłym ani żałobnikom. 

Przedstawimy zdjęcia Bolesława Augustisa, ciągle jeszcze odkrywanego, międzywojennego fotografa. Jego kolekcja, licząca kilkanaście tysięcy klatek, przypadkowo znaleziona 10 lat temu, jest najbogatszym dokumentem fotograficznym Białegostoku lat 30.

Bolesław Augustis prowadził w Białymstoku zakład POLONIA FILM. Był rzemieślnikiem, ale poza fotografowaniem w atelier dla zarobku, wychodził na ulicę i był bacznym obserwatorem miejskiego życia. Wynajmowano go na specjalne sesje, w tym pogrzeby. Zdjęcia konduktów, trumien wyciąganych przez okno, czy żałobników są rzetelnym zapisem dokumentalnym okresu dwudziestolecia międzywojennego.

W Galerii Arsenał zobaczyć będzie można też zdjęcia Jana Siwickiego, wiejskiego fotografa z Jaczna. W jego przypadku z kilkudziesięciu lat pracy uratowało się niespełna 300 szklanych negatywów. Siwicki fotografował życie swojej wsi, które toczyło się kołem wokół  narodzin, wesel i pogrzebów. Te ostatnie były bodaj najważniejsze. Należało zachować wizerunek zmarłego, bo pamięć jest przecież zawodna.

Zdjęcia obydwu autorów, oglądane dzisiaj, pokazują jak bardzo przez niespełna sto lat zmieniły się nasze obyczaje dotyczące odprowadzania zmarłych. Śmierć wtedy była „czymś naturalnym”, ludzie, szczególnie na wsi, byli z nią oswojeni. Dlatego nie dziwi np. fotografia, gdzie dzieci przy trumnie uśmiechają się bądź trzymają na niej ręce. Na grupowych portretach żałobnicy są autentycznie przejęci, ale też spokojni i pogodzeni.

Ani Augustis, ani Siwicki nie wykonywali pogrzebowych zdjęć z pobudek artystycznych czy filozoficznych. To są proste, autentyczne kadry pozbawione jakichkolwiek tez. Choć pewnie autorom nieobca była zaduma nad losem, który czeka każde życie i je pieczętuje.

Grzegorz Dąbrowski

 

Niezwykłą wystawę możemy obejrzeć jeszcze do 18 listopada w Galerii Arsenał.

Serdecznie polecamy i zapraszamy do obejrzenie wystawy.

Galeria Arsenał, ul. Mickiewicza 2, 15-222 Białystok

produkcję wystawy sfinansował Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego

(opr.mk)

 

 

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook