Dodana: 2 listopad 2007 09:13

Zmodyfikowana: 2 listopad 2007 09:13

Spór o liczbę taksówek

W porównaniu z innymi miastami Polski białostoczanie są w komfortowej sytuacji, jeśli chodzi o ilość taksówek. Mimo to w przyszłym roku prezydent chce wydać zgodę na 130 kolejnych. Klienci się cieszą, a taksówkarze protestują.

Do tej pory urząd miejski wydał 1323 licencje, które są konieczne do prowadzenia taksówki. Szacuje się, że regularnie pracuje za kierownicą około 800 osób. Choć w porównywanym do Białegostoku w Olsztynie jest o połowę mniej taksówek, od przyszłego roku ta liczba ma u nas jeszcze wzrosnąć. Do wtorku korporacje taksówkarskie mają czas na przekazanie miastu opinii w sprawie nowych pozwoleń. Już teraz wiadomo, że ta jest negatywna, bo kto bez słowa protestu zgodziłby się na dopuszczenie konkurencji? Tymczasem jest coraz więcej chętnych do pracy za kółkiem. W magistracie czeka aż 150 wniosków o przyznanie licencji.

Kiedy ponad tydzień temu prezydent przedstawił radnym propozycję wydania trzystu nowych pozwoleń, taksówkarze byli zszokowani. Po konsultacjach władze miasta chcą tę liczbę ograniczyć do 130. Decyzja ma zapaść podczas sesji w końcu listopada. Klienci są oczywiście za tym, by liczba taksówek była jak największa.

- Wielokrotnie przez kilkanaście minut nie mogłam zamówić taksówki, bo telefony wszędzie były zajęte. Często okazuje się też, że w centrum miasta trzeba czekać po 15 minut, a to chyba nie jest normalne - ocenia Karolina Rybczyńska, studentka z Białegostoku.

- Dodzwonienie się do któregokolwiek z radio-taxi w każde święta czy sylwestra graniczy z cudem. W takich sytuacjach czeka się po kilka godzin, czasami bez rezultatu - mówi Tomasz Biegański, lektor języka angielskiego.

Ale taksówkarze mają także mocne argumenty, by nie wpuścić w swoje szeregi nowych kierowców.

- My działamy na skraju opłacalności, z trudem utrzymujemy rodziny. Większość z nas nie przekracza 39 tys. zł rocznego obrotu - twierdzi Lech Oksztul, prezes radio taxi 9191, gdzie pracuje 160 taksówkarzy. - Miasto chce wydawać nowe licencje, a ciągle ogranicza liczbę miejsc postojowych. W tym roku ograniczono je do 216, a to oznacza, że w przyszłym nie będziemy mieli gdzie się zatrzymać. A wrażenie klientów, że w Białymstoku jest za mało taksówek, wynika z tego, że miasto jest ciągle rozkopane. Czas dojazdu się wydłuża, bo trudno przejechać przez zakorkowane miasto.

Oksztul wysłał już swoją opinię do magistratu. Proponuje jedynie uzupełnienie licencji o tyle osób, ile wycofało się ostatnio z zawodu.

- Niestety, nie znam tej liczby, ale my w 9191 jesteśmy w stanie przyjąć do dwudziestu osób - mówi prezes.

Jego kolega po fachu wylicza kolejne powody, dla których obawia się nowych licencji.

- W zawodzie pracuję od ośmiu lat, a taksometr w Białymstoku nie był zmieniany od siedmiu. Za kilometr płaci się 1,6 zł. To jedna z najniższych stawek w kraju, więc naprawdę nie zarabiamy kroci. Zresztą ludziom wydaje się, że to taka dobra praca. Tymczasem jeździmy świątek, piątek i w niedzielę - mówi Jerzy Sokół, szef radio-taxi 7414141, które działa od 15 lat.

Czy to oznacza, że dopuszczenie nowych taksówkarzy spowoduje, że za kurs zapłacimy więcej?

- Panują wolne ceny, jeśli zaszłaby taka konieczność, możemy je podnieść, ale nie mogę powiedzieć na sto procent, że tak się stanie po zwiększeniu liczby licencji - mówi Sokół.

Ilu mieszkańców przypada na jedną taksówkę?

Białystok - 221,3 mieszkańców (1323 wydane licencje)

Kraków - 218,7 mieszkańców (3458 licencji)

Gdańsk - 158,4 mieszkańców (2883 licencje)


Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook