Centrum deportacji i repatriacji w Białymstoku?
Instytut Pamięci Narodowej chce powołać w Białymstoku centrum deportacji i repatriacji, w celu gruntownego badania losów Polaków wywiezionych na Wschód.
Centrum badawczo-edukacyjne to idea prof. Cezarego Kuklo, dyrektora białostockiego IPN, który wkrótce chce zaprezentować ją prezesowi Instytutu - prof. Januszowi Kurtyce.
Zdaniem dyrektora białostocki IPN ma dobrze przygotowanych archiwistów, którzy mogliby zajmować się zagadnieniami i zbieraniem materiałów dotyczących deportacji, repatriacji i migracji. Nasza kadra naukowa zajmowałaby się więc, nie tylko czterema deportacjami z lat 1940-41, ale również wywózkami na Wschód, do jakich doszło po lipcu 1944 roku. Pracownicy IPN gromadziliby m.in. relacje uczestników i materiały źródłowe.
Centrum powstałoby najpewniej w strukturach białostockiego IPN. Być może siedziba instytutu zostałaby rozbudowana. Kiedy dokładnie - tego jeszcze nie wiadomo.
- Mam nadzieję, że na jesieni zaproszę państwa do nowej sali wystawienniczej - powiedział podczas konferencji prof. Kuklo.
Od 10 lutego do czerwca 1941 roku władze ZSRR, okupujące wówczas Kresy Wschodnie, zorganizowały cztery wywózki w głąb swego kraju. Historycy IPN szacują, że w ich wyniku deportowano około 330-340 tysięcy obywateli polskich różnych narodowości. Zdaniem Związku Sybiraków - wywieziono około 1,3 mln osób, w tym około 300 tys. z ówczesnej Białostocczyzny.
***
Prokurator IPN Radosław Ignatiew zapowiedział też kontynuację śledztwa w sprawie 600 osób cywilnych zaginionych bez wieści podczas tzw. obławy augustowskiej w lipcu 1945 roku. Problem w tym, że w kraju archiwiści IPN zbadali już wszelkie dostępne materiały. Teraz konieczne jest zbadanie archiwów rosyjskich, a ze strony rosyjskiej nie ma żadnej pomocy prawnej w tej sprawie. Rosjanie trzykrotnie już odpowiadali na pytania IPN, że materiałów dotyczących obławy augustowskiej w ich archiwach nie ma.
- Obława augustowska to podlaski Katyń, największa po II wojnie światowej zbrodnia dokonana na Polakach - powiedział prof. Kuklo. - Do dziś nie wiadomo, gdzie są groby zamordowanych. Celem śledztwa nie jest szukanie rewanżyzmu. Chodzi o to, by wyjaśnić, kto odpowiada personalnie za tę zbrodnię i ustalić, gdzie są szczątki pomordowanych. Po to, by rodziny ofiar po 60 latach mogły zapalić na ich mogiłach symboliczne znicze.
Prof. Kuklo chce rozmawiać wkrótce z prezesem IPN-u o tym, jakie podjąć działania, by posunąć śledztwo do przodu.
Gazeta Wyborcza