Dodana: 17 listopad 2007 07:45

Zmodyfikowana: 17 listopad 2007 07:45

Mecze Jagi na czarnej liście

7,5 tysiąca złotych miał wręczyć sędziemu "reprezentant” Jagiellonii za korzystny wynik meczu z ŁKS Łódź w maju 2004 roku.

Do tej pory Jagiellonia nie pojawiała się w śledztwie dotyczącym korupcji w polskiej piłce. Wczoraj dziennik "Polska” opublikował listę 150 meczów piłkarskich, które według wrocławskiej prokuratury miały być ustawione w latach 2003-2005. Wśród nich spotkanie Łódzkiego Klubu Sportowego z białostocką Jagiellonią. Rozegrano je 15 maja 2004 roku w Łodzi. Sędziował Piotr K.

Przypomnijmy okoliczności tego spotkania. Dla Jagiellonii każdy punkt był na wagę złota. Drużyna potrzebowała ich, żeby uniknąć baraży o utrzymanie się w drugiej lidze. Podobnie zresztą jak łodzianie.

Zdaniem "Polski”, Piotr K. za ustawienie meczu na korzyść białostoczan przyjął od Grzegorza G. 7,5 tysiąca złotych.

Ale spotkanie miało dziwny przebieg. W ostatnich sekundach pierwszej połowy w polu karnym został sfaulowany Wojciech Kobeszko. Sędzia udał, że tego nie widzi. I zamiast gwizdnąć "jedenastkę”, wskazał piłkarzom drogę do szatni.

- Najgorsze w tym jest, że sędziowie gwiżdżą przeciwko nam. Wojciech Kobeszko był ewidentnie przytrzymywany i faulowany w polu karnym - żalił się wówczas "Porannemu” Marcin Warakomski, obrońca Jagi.

- To strasznie odległe czasy. Trudno mi to skomentować, bo nie mam żadnej wiedzy na ten temat - mówił wczoraj Witold Mroziewski, ówczesny trener białostoczan. - W roku rozgrywam około 50 meczów. Nie przypomnę sobie tego spotkania - dodał po chwili.

Doskonale tamtą sytuację pamięta Kobeszko.

- Byliśmy wtedy bliżsi zwycięstwa. Ale to mecz bez historii, bo zremisowaliśmy - wspominał wczoraj Kobeszko.

Niezupełnie. Według "Polski” Piotr K. otrzymał jeszcze jedną propozycję. Jacek Ż. obiecał mu 15 tysięcy za korzystny wynik dla łodzian.

Do podobnej sytuacji doszło w kolejnym sezonie. I tu znowu pojawiło się nazwisko Grzegorza G., ale w podwójnej roli.

7 sierpnia 2004 roku żółto-czerwoni podejmowali GKS Bełchatów. Sędziował Mariusz R. Według "Polski” przyjął on od Grzegorza G. i innych osób reprezentujących Jagiellonię i GKS Bełchatów obietnicę korzyści majątkowych. W zamian miał podejmować decyzje na korzyść jednego z tych klubów. Jagiellończycy przegrali 1:2. Sędzia zainkasował od Grzegorza G. 4 tysiące złotych.

Jaga pojawiła się na "czarnej liście” jeszcze w siedmiu innych przypadkach. W każdym z nich sędziowie mieli gwizdać na niekorzyść naszej drużyny.
Śledztwo dotyczące korupcji w polskiej piłce trwa już dwa lata. Prowadzi je wrocławski wydział biura do spraw przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Zarzuty przedstawiono już około stu osobom. To sędziowie, zawodnicy oraz działacze piłkarscy.

- Z uwagi na dobro śledztwa nie możemy ujawniać żadnych informacji na ten temat. Nie komentujemy też doniesień prasowych - mówi Marek Kuczyński, szef wydziału.

Obecne władze Jagiellonii są zszokowane.

- Stanowczo potępiamy każdy przejaw korupcji w polskiej piłce. To tragiczne zjawisko. Odcinamy się od tego. Nas ten proceder nie dotyczy i w ogóle nie interesuje - powiedział Aleksander Puchalski, prezes Jagiellonii SSA.

- Trzeba z tym walczyć do upadłego. Bo to zło polskiej piłki - dodał.

Na podstawie: Kuriera Porannego

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook