Dodana: 9 listopad 2007 09:25

Zmodyfikowana: 9 listopad 2007 09:25

Jaga gra na Łazienkowskiej

Jaga jeszcze nigdy nie wygrała w Warszawie z Legią i w meczu o stawkę na stadionie przy ul. Łazienkowskiej nie strzeliła gola. W piątek też nie będą faworytem, ale mają szansę, by spłatać figla stołecznej drużynie.

W wygranym spotkaniu z Ruchem Chorzów machina Legii zaczęła znów dobrze funkcjonować. Postaramy się wsypać trochę piasku w jej tryby - mówi trener Jagi Artur Płatek.

Legia z siedmiu meczów u siebie wygrała aż sześć i ciągle marzy o mistrzostwie kraju. Mimo to jagiellończycy wierzą we własne siły.

- Dla każdego piłkarza gra przy Łazienkowskiej to wielkie wyzwanie. Czeka nas ciężkie zadanie, co do tego nie mam wątpliwości, ale nasz zespół stać na wiele i powalczymy o trzy punkty - dodaje opiekun żółto-czerwonych.

W Jagiellonii nie wystąpią: Jacek Markiewicz (pauza za kartki) i kontuzjowany Vuk Sotirovic. Obaj ostatnio grali bardzo dobrze i ich brak może być widoczny.

- Nie patrzę na to w ten sposób. Nie ma piłkarzy niezastąpionych. Szkoda, że Jacka i Vuka zabraknie, ale szanse dostaną inni zawodnicy i zrobią wszystko, by ją wykorzystać.

Wysuniętego napastnika zagra prawdopodobnie Remigiusz Sobociński, a w środku pomocy Markiewicza zastąpi ktoś z trójki: Dariusz Łatka, Jacek Falkowski i Everton.

O sile Legii stanowi druga linia i bałkańsko-brazylijska koalicja: Aleksandar Vukovic, Miroslav Radovic, Edson i Roger, wsparta wysuniętym Piotrem Gizą.

- To ich najsilniejsza formacja i mecz rozstrzygnie na swoją korzyść ten, kto wygra walkę w środku pola. Ale musimy patrzeć na siebie i mieć pomysł na grę, a nie tylko utrudniać zadanie legionistom - uważa Płatek.

Zdanie trenera podzielają gracze.

- Będzie ciężko i jesteśmy na to gotowi. Musimy wykonać ogromną pracę. Lżej nie będzie też bocznym pomocnikom, którzy muszą nas wesprzeć, by zagęścić środek pola - mówi Aleksander Kwiek. - Legii należy się szacunek, bo to dobry zespół. Ale to na nich ciąży dodatkowa presja. My zrobimy wszystko, by ze stolicy przywieźć przynajmniej punkt - dodaje.

Przyjazd Jagiellonii, a także ponad tysiąca jej kibiców, wywołał mobilizację w Legii. Już podczas spotkania z Ruchem doping był lepszy niż poprzednio, chociaż daleko jeszcze było do gorącej atmosfery warszawskich trybun. Na Jagę droższe będą bilety niż na mecz stołecznych graczy z "Niebieskimi”, a mimo to fani mobilizują się na internetowych forach.

- Musimy przybyć licznie, żeby Jagiellonia nas nie zakrzyczała. To byłby wstyd - piszą kibice Legii.

W Warszawie wszyscy wierzą, że podtrzymana zostanie korzystna seria spotkań z Jagą.

- Każda passa kiedyś się kończy - z uśmiechem kończy Płatek.

Na podstawie: Kuriera Porannego

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook