Pierwszy tragiczny wypadek tych ferii
Podczas harcerskiego zimowiska w Krypnie doszło do tragicznego wypadku. Zmarł szesnastoletni chłopak.
Podczas halowego meczu piłki nożnej białostoczanin biegał jak każdy uczestnik zawodów. Nagle zasłabł i upadł. Nikt go nie kopnął, nie popchnął, nie przewrócił.
Organizatorzy wezwali pogotowie. Najpierw przyjechała karetka wypadkowa, potem reanimacyjna.
- Mimo półtoragodzinnej reanimacji, chłopca nie udało się już uratować - powiedział Ryszard Wiśniewski, dyrektor białostockiego pogotowia.
Jak się okazuje, zawody były zorganizowane w ramach harcerskiego zimowiska.
Gdy pojawiliśmy się tam około godz. 18, harcerze nie pozwolili nam wejść do środka. Widzieliśmy tylko z daleka przestraszone dzieci.
- Nie udzielamy żadnych informacji, pytajcie w komendzie hufca - mówili nerwowo harcerze.
Później na miejscu pojawił się policyjny psycholog.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieli dziennikarze, chłopiec powinien być otoczony specjalną opieką. Miał już wcześniej kłopoty z sercem, a poza tym w przeszłości przeszedł poważny wypadek. Osiem lat temu topił się, był w śpiączce. Wtedy po przeszło godzinnej reanimacji udało się go lekarzom odratować. Tym razem tego szczęścia mu zabrakło.
Kurier Poranny