Dodana: 5 luty 2007 10:19

Zmodyfikowana: 5 luty 2007 10:19

Mandaty i odszkodowania za nieodśnieżone chodniki

Panująca za oknem aura, powoduje, że nie trudno o poślizgnięcie się na zaśnieżonych i oblodzonych chodnikach.

Przede wszystkim za nieodśnieżenie chodnika lub gdy jest on oblodzony zarządcy grozi kara.


- Za to nakładamy mandat w wysokości 100 złotych - mówi Stefan Sochański, komendant Straży Miejskiej w Białymstoku.


A jeśli mamy wypadek na ośnieżonym lub oblodzonym chodniku czy drodze, możemy domagać sie odszkodowania. Najpierw trzeba starać sie załatwić sprawę polubownie. Jeśli sie to nie uda, można ją skierować do sądu cywilnego.


- Jeżeli ktoś na przykład złamie nogę na chodniku, roszczenia powinien skierować do zarządcy chodnika. Jeśli stało sie to przed domem prywatnym, to do jego właściciela. Jeżeli na przykład przed blokiem - to do spółdzielni mieszkaniowej czy wspólnoty. Jeśli na miejskiej ulicy, pozywa sie miasto - radzi Kamil Klemienia, radca prawy.


Żeby starać sie o odszkodowanie, trzeba udowodnić, że wypadek wydarzył sie w konkretnym miejscu. Przydadzą sie świadkowie, dobrze jest wezwać policje, straż miejską.


- Można wykorzystać wszystkie możliwe środki, na przykład poprosić strażników o spisanie protokołu ze zdarzenia lub wezwać policję, by spisała protokół ze stłuczki - mówi Kamil Klemienia.


- Ale żeby dostać odszkodowanie, muszą zostać spełnione trzy warunki.
Przede wszystkim trzeba udowodnić winę zarządcy. Czyli to, że nie odśnieżył ulicy czy nie posypał chodnika tak jak trzeba.


- Istnieją okoliczności, które uwalniają zarządce od odpowiedzialności. Na przykład jeśli do wypadku doszło w chwili, kiedy były opady śniegu i jeszcze nie zdążył lub nie mógł odśnieżyć czy posypać chodnika - dodaje Kamil Klemienia.


Po drugie, trzeba udowodnić związek przyczynowo - skutkowy między oblodzoną powierzchnią a naszym wypadkiem. Czyli trzeba wykazać, że na przykład poślizgnęliśmy się i złamaliśmy nogę właśnie przez to, że chodnik był śliski.


Nie ma co liczyć na odszkodowanie, jeśli mieliśmy wypadek w czasie, kiedy na przykład biegliśmy czy szliśmy w niedozwolonym miejscu.
- Po trzecie, żeby dostać odszkodowanie, musimy wykazać szkodę. Kwotowo określić, ile straciliśmy przez wypadek - opisuje Klemienia.


Możemy żądać zwrotu kosztów leczenia, transportu do lekarza, ewentualnej rehabilitacji. Wszystko to musi być udokumentowane, na przykład trzeba zbierać rachunki za lekarstwa czy bandaże. W przypadku uszkodzenia auta, trzeba mieć rachunki za jego naprawę.


- Gdy byliśmy na przykład trzy tygodnie na zwolnieniu, można domagać sie utraconych korzyści - mówi Kamil Klemienia.
Bo będąc na zwolnieniu, nie otrzymuje sie pełnego wynagrodzenia. I właśnie zwrotu tej różnicy można sie domagać.
Można także walczyć o zadośćuczynienie za cierpienia fizyczne czy psychiczne.


Kurier Poranny

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook