Dodana: 26 luty 2007 07:55

Zmodyfikowana: 26 luty 2007 07:55

Groźna kontuzja Jacka Markiewicza

Jagiellonia pokonała 2:1 Nieman Grodno w ostatnim sparingu podczas zgrupowania na Białorusi. Zwycięstwo żółto-czerwoni okupili groźnie wyglądającymi kontuzjami Jacka Markiewicza i Marcina Kośmickiego.

Początek spotkania nie wskazywał na to, że może dojść do dramatu. Jaga szybko objęła prowadzenie, po ładnym uderzeniu z woleja Markiewicza. Potem nadeszła feralna 20. minuta spotkania.

- Egzekwowaliśmy rzut wolny z prawej strony boiska. Do dośrodkowania Roberta Speichlera wyskoczyło kilku zawodników. Jacek trochę się potknął i stracił równowagę. Uderzył w kolano interweniującego bramkarza z Grodna, a potem wpadł do bramki i uderzył w rurkę przytrzymującą siatkę. Przeżyliśmy chwile grozy - opowiada II trener Jagiellonii - Waldemar Tęsiorowski.

Markiewicz natychmiast stracił przytomność i miał bardzo źle wyglądającą, głęboką ranę niedaleko skroni.

- Jedną nogą byłem już na tamtym świecie. Uratował mnie nasz masażysta Marcin Piechowski i jego przemyślana pomoc - mówi Markiewicz.

- Jacek stracił przytomność i zaczął dusić się własnym językiem. Trzeba mu było podważyć szczękę. Na szczęście szybko do nas wrócił - dodaje Piechowski.

Kapitan żółto-czerwonych został przewieziony do mińskiego szpitala na badania. Nie wykazały one groźnych powikłań, ale dla pewności wczoraj zawodnik odwiedził również białostocki szpital. Badanie tomografem nie wypadło źle i jagiellończyk powinien być gotowy do gry na początku rundy wiosennej, choć teraz czeka go kilkudniowa przerwa w treningach.

W tej samej akcji co Markiewicz kontuzji doznał także Kośmicki, który skręcił staw skokowy. On także musiał opuścić boisko. Na szczęście i jego uraz nie okazał się aż tak groźny i za około tydzień "Kośmi” powinien wrócić na boisko.

Kurier Poranny

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook