Dodana: 17 styczeń 2007 07:46

Zmodyfikowana: 17 styczeń 2007 07:46

Dostawca prądu nie odpowiada, gdy wichura zerwie linię

Odszkodowanie za straty spowodowane wyłączeniem prądu przysługuje dopiero, gdy przerwa przekroczy 24 godziny. Przedsiębiorstwo nie odpowie nawet za dłuższe, jeśli spowodowała je siła wyższa

Jedyną prawną drogą do uzyskania odszkodowania, jeśli przedsiębiorstwo energetyczne nie poczuwa się do winy i za szkody wyrządzone wskutek przerw w dostawie prądu nie chce dobrowolnie płacić, jest proces przed sądem cywilnym. Uprawnienia i obowiązki przedsiębiorstw dostarczających prąd normuje prawo energetyczne i przepisy wykonawcze wydane z jego upoważnienia. Przepisy te zobowiązują przedsiębiorstwa do określania w umowach sprzedaży energii elektrycznej m.in. odpowiedzialności stron za niedotrzymanie ich warunków.

Kwestię najważniejszą dla przeciętnego odbiorcy energii, tj. długość dopuszczalnych przerw w dostawie, normuje rozporządzenie ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej z 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków przyłączenia podmiotów do sieci elektroenergetycznych, ruchu i eksploatacji tych sieci. Dla odbiorców energii o niskim napięciu (230Vi 400 V), jak gospodarstwa domowe, sklepy, warsztaty itd., dopuszczalna przerwa awaryjna nie może przekraczać 24 godzin. Limit wyłączeń awaryjnych w ciągu roku wynosi łącznie 48 godzin.

W odniesieniu do innych odbiorców, w tym także tzw. wrażliwych, np. piekarni, szpitali, limity są ustalane indywidualnie. Z reguły umowy takie przewidują, jako zabezpieczenie nieprzerwanych dostaw, zainstalowanie więcej niż jednego przyłączenia.

Ciężar dowodu na odbiorcy
Przedsiębiorstwo odpowiada na zasadach ogólnych przewidzianych w kodeksie cywilnym za szkody, jakie ponieśli odbiorcy energii wskutek przerw i wyłączeń awaryjnych trwających dłużej niż limity wskazane w rozporządzeniu lub ustalone w umowie z odbiorcą. Odbiorca musi wykazać szkodę, jej wysokość i związek przyczynowy z nienależytym wykonaniem umowy o dostawę energii. Z umowy takiej wynika zaś przede wszystkim obowiązek nieprzerwanego dostarczenia energii o określonych parametrach. Sąd, rozpatrując taką sprawę, będzie miał na względzie ciążący na przedsiębiorcy jako profesjonaliście obowiązek starannego działania.

W standardowych umowach z odbiorcami przedsiębiorstwa zastrzegają, iż nie gwarantują ciągłości dostaw w wypadku klęsk żywiołowych, awarii w krajowym systemie elektroenergetycznym, nieprzewidzianych zakłóceń wynikających z działania automatyki sieciowej.

Przedsiębiorstwo nie odpowiada za przerwy w dostawie energii będące skutkiem siły wyższej. Chodzi o zdarzenia nie tylko całkowicie od niego niezależne, lecz także takie, których skutkom firma nie jest wstanie przeciwdziałać. Nie są np. nadzwyczajnym zdarzeniem zwykłe burze zdarzające się w naszym klimacie.

Tak uznał Sąd Apelacyjny w Białymstoku w wyroku w sprawie o odszkodowanie wniesionej przeciwko zakładowi energetycznemu przez właścicielkę sklepu spożywczego. Wskutek awarii spowodowanej burzą nie było przez ponad 24 godziny prądu w jej miejscowości. Towary złożone w lodówce zepsuły się.

Sąd przyznał właścicielce sklepu odszkodowanie równe wartości straconych produktów. Podkreślił, że zakład energetyczny ma wynikający z prawa energetycznego obowiązek utrzymywania sieci energetycznej w stanie zapewniającym dostawy w sposób ciągły i niezawodny. Za szkody wyrządzone wskutek niewykonania tego obowiązku odpowiada zaś na zasadzie ryzyka.

To bardzo istotne stwierdzenie, choć może kontrowersyjne. Odpowiedzialność na zasadzie ryzyka oznacza bowiem, że poszkodowany, by uzyskać rekompensatę, nie musi udowadniać przeciwnikowi winy.

Rzeczpospolita

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook