Dodana: 17 styczeń 2007 08:40

Zmodyfikowana: 17 styczeń 2007 08:40

Dlaczego zabiła?

Licealistka zabiła mężczyznę, którego sama wpuściła do domu. Czy chwyciła za nóż w obronie własnej?

Siedemnastoletnia uczennica jednego z białostockich ogólniaków dwoma ciosami noża zabiła starszego o dziewięć lat mężczyznę. Zabiła w swoim mieszkaniu - mówi nadkomisarz Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Białymstoku.

Dwa pchnięcia w klatkę piersiową okazały się śmiertelne. Chwilę później dziewczyna zadzwoniła do ojca, ten po pogotowie. Tak dowiedziała się policja.

Prokuratura zasłania się tajemnicą śledztwa: - Nie mogę odpowiedzieć właściwie na żadne pytanie - tłumaczy się Bożena Kiszło, szefowa Prokuratury Rejonowej Białystok Południe.

 

Dyrektor szkoły, do której chodziła dziewczyna jest zaskoczony.

- Rzeczywiście dzisiaj nie było jej na pierwszych dwóch lekcjach. Czy na pozostałych trzech była, nie wiem - przegląda dziennik. - Ale to niemożliwe, żeby zabiła. Ona nie sprawiała kłopotów, nie słyszałem o żadnych jej problemach, uczyła się dobrze...

Dyrektor zaznacza, że mówi o niej dobrze, bo taka była, a nie dlatego, że chce bronić wychowankę.

Zły związek

Dramat wydarzył się przed godz. 13. W domu była ona i ten mężczyzna. Znali się. On mieszkał na tym samym osiedlu. Ludzie różnie mówią o tej znajomości. Jedni, że byli parą, a ona nie chciała już z nim chodzić. Inni, że nachodził dziewczynę od roku.

- Nawet koleżanki z jej klasy to wiedzą - mówi nam jedna z kobiet.

- Porządna dziewczyna, bardziej do nauki niż rozrywki, może nawet odrobinę skryta - opowiada młoda kobieta, której siostra uczy się z siedemnastolatką. - On był stąd, z bloku przy ul. Szarych Szeregów. Sama widziałam, jakieś dwa miesiące temu, policjantów pod jego drzwiami! Miał jakieś sprawy...

Policjanci przypuszczają, że w mieszkaniu dziewczyny przy Armii Krajowej wywiązała się awantura. Z innych źródeł dowiedzieliśmy się, że dziewczyna mogła się bronić przed gwałtem, chociaż sąsiedzi, z którymi wczoraj rozmawialiśmy, nie słyszeli niczegoś niepokojącego.

Czy siedemnastolatka chwyciła za nóż w obronie własnej? - Nic nie mogę powiedzieć - powtarza jeszcze raz prokurator Bożena Kiszło.

Wczoraj dziewczynę przesłuchiwali funkcjonariusze komendy miejskiej policji. Zajął się nią policyjny psycholog.


Kurier Poranny

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook