Dodana: 24 marzec 2007 08:35

Zmodyfikowana: 24 marzec 2007 08:35

Białostocka Karta Miejska

Być może już za rok mieszkańcy Białegostoku przy pomocy jednej wielofunkcyjnej karty będą mogli np. korzystać z komunikacji miejskiej, parkować auta, iść do teatru a nawet wejść na mecz Jagielloni.

Właśnie trwają rozmowy pomiędzy magistratem a firmami informatycznymi na temat wyboru technologii, dzięki której będzie możliwe wprowadzenie w życie elektronicznej karty miejskiej.


Takie systemy funkcjonują już m.in. w Warszawie, Poznaniu, Krakowie czy Gdańsku. Tam karty są używane przede wszystkim jako bilety komunikacji miejskiej. Raz kupujesz kartę, a potem doładowujesz ją w kiosku odpowiednią ilością punktów, które odpowiadają np. biletowi miesięcznemu. Na początku miesiąca kartę trzeba uaktywnić - poprzez zbliżenie do czytnika w autobusie, a jak się skończy jej ważność - znowu doładować.


U nas system ma działać podobnie. Docelowo znikną tradycyjne papierowe bilety okresowe. Jednorazowe na pewno zostaną ze względu na przyjezdnych. Okres przejściowy, gdy równolegle będą funkcjonowały oba systemy, potrwa dwa lata. Na początek karta będzie testowana przez studentów.


- Niektórzy z nich mają już przecież elektroniczne legitymacje. Wystarczy tylko podpisać umowę z uczelniami i studenci będą mogli ich używać jako biletów nawet już od października. W końcu prawie wszystkie autobusy są już wyposażone w odpowiednie kasowniki - mówi Dariusz Ciszewski, prezes Komunalnego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej.


Ale w Białymstoku karta nie służyłaby jedynie jako bilet. Jest pomysł, by płacić nią za parkowanie w centrum miasta (zbliżasz kartę do parkometru, przelewasz punkty i drukuje ci się bilet, który wkładasz za szybę samochodu), wchodzić do muzeum, teatru czy na mecz Jagiellonii (opłata ściągana poprzez specjalne bramki).


- To dobre także ze względów bezpieczeństwa, bo można od razu zidentyfikować posiadacza takiej karty - wyjaśnia Ciszewski, który zapewnia, że w Białymstoku zostanie użyta technologia z najwyższej półki.
- Tak by w miarę postępu technicznego można było aktualizować system, wprowadzać do niego nowe funkcje.


By system zaczął działać, trzeba stworzyć całą infrastrukturę: maszty nadawcze do przesyłania danych, serwery, stacje doładowania kart, biuro, które to wszystko obsłuży, nie mówiąc już o samym wydrukowaniu kilkunastu tysięcy kart. Na razie nie wiadomo, ile to będzie kosztować. Pierwszy etap na pewno kilkanaście milionów złotych. Całość, razem z zapewnieniem białostoczanom bezpłatnego dostępu do internetu - nawet sto milionów.


Kwestie finansowe będzie precyzować projekt, który ma być gotowy do października. Cały system może wejść w życie wiosną bądź latem przyszłego roku. O ile Unia Europejska podejmie się jego dofinansowania.
- O to jestem spokojny. Takie programy zawsze zyskują poparcie - tłumaczy prezydent Tadeusz Truskolaski.


Gazeta Wyborcza

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook